Lem ma w sobie coś takiego, że nawet, jeśli „nie chwyci”, to zostawia ślad. Wiem to z własnego doświadczenia. Pierwsze spotkanie – wczesna podstawówka. Dużo za szybko, zupełnie nie moje klimaty, a jednak do tej pory pamiętam fragment, który mieliśmy za zadanie wtedy zilustrować. W liceum podrzucono mi „Solaris”. Nie zakochałam się, ale niektóre sceny…